niedziela, 22 września 2013

Rozdział 3

Nazir cały drżał w kącie, był przerażony tym, co może mu zrobić jego nowy właściciel. Gdy mężczyzna zbliżył się do niego, chłopiec niewiele myśląc prześlizgnął się między jego nogami i zaczął uciekać. Biegł między korytarzami, nie mając pojęcia, w którą stronę się udać. W końcu wyczerpany położył się w jednym z mniej widocznych kątów, uważnie nasłuchując.
***
Szedł korytarzami rozglądając się za swoją własnością. Uspust jego emocjom dawała tylko myśl o pierwszym stosunku kotołaka. Ten kocur go popamięta. Nie będzie dla  niego delikatny, zrobi to najboleśniej jak tylko będzie mógł.
- Panie, pan Flavian przyszedł – spojrzał na nią zaskoczony, nawet nie wiedział kiedy do niego podeszła, co było karygodne dla kogoś takiego jak on.
- Jest w komnacie gościnnej? – służka skinęła głową, a on skierował się w stronę przyjaciela.

- Zostanę dzisiaj u ciebie, jeśli nie masz nic przeciwko – powiedział z błyskiem w oku. Na co Veren wzruszył tylko ramionami, a jego wzrok powędrował do postaci skulonej przy nodze przyjaciela.
- Ładniutki – stwierdził patrząc na blondwłosego elfa, o jasnych zielonych oczach – rozumiem, że chcesz go dzisiaj wypróbować – bardziej stwierdził niż zapytał.
- A ty swojego nie?  Chociaż ja na twoim miejscu bym uważał, jeszcze podrapie cie tam gdzie nie trzeba , chociaż widzę, że twoje ślady zniknęły - uśmiechnął się kpiąco.
***
Obudził się zdezorientowany, rozglądając się na boki. Po chwili przestraszony szedł korytarzem, zaglądając do każdej komnaty po kolei szukając swojego nowego pana. Łzy same płynęły mu po policzkach, a strach niemal paraliżował, jednak mimo tego dzielnie szedł dalej. Uchylił drzwi do następnej komnaty, zaglądając do środka, ściany były koloru ciemnobrązowego, a podłogę pokrywał wielki bordowy dywan. Pod ścianą naprzeciwko drzwi stało wielkie łoże a na prawo stał brązowy stolik, a wokół niego bordowa kanapa, i tego samego koloru dwa fotele. Po drugiej stronie pomieszczenia znajdowały się jeszcze jedne drzwi. Najciszej jak mógł podszedł do drzwi i wszedł do środka.
***
Był wściekły, było już po 2 w nocy, a on nadal nie znalazł tego kocura. Dobrze wiedział, że jeżeli go dzisiaj nie uleczy to zostaną mu ślady na zawsze. Skrzywił się na samą myśl o tym. Przeszukał już cały pałac, a po Nazirze żadnego śladu. Zrezygnowany poszedł do swojej komnaty, aby spokojnie pomyśleć, gdzie jego zwierzątko mogło się schować. Musiał się uspokoić. Postanowił się wykąpać, aby się zrelaksować i zmyć z siebie ślady krwi. Wszedł do łazienki i zobaczył w kącie skuloną postać, która tylko jak go zobaczyła znieruchomiała. Nie wiedział czemu gniew szybko z niego uleciał na widok małego, brudnego i bezbronnego stworzenia. Ukucnął przed nim i pogłaskał go po głowie w uspokajającym geście. Nie przeszkadzały mu nawet jego brudne włosy. Kotołak czując delikatny dotyk, podniósł niepewnie głowę i spojrzał na właściciela. Na jego twarzy i rękach były blizny po podrapaniach, jego podrapaniach. Chciał to naprawić, uleczyć go ale bał się cokolwiek zrobić.
- Kocie, zrobisz coś z tymi zadrapaniami?- spytał Veren, siadając na stojącym niedaleko krzesełku łapiąc delikatnie kotołaka pod pachami i biorąc go na kolana, tak, żeby siedział na nim okrakiem.
Nazir zarumienił się lekko, czego nie mógł dostrzec jego właściciel przez brud. Ale posłusznie zaczął go leczyć. Dotknął językiem rękę swojego pana i zaczął i ją lizać, dopóki ślady nie zniknęły. Potem zajął się drugą ręką, a potem klatką piersiową. Przy tym ostatnim rumieniąc się jeszcze mocniej, szczególnie, że jemu samemu się to podobało. Jego pan miał gładką czystą skórę, a jej waniliowy zapach mile drażnił jego wyostrzone zmysły węchu. Veren wstał z kotołakiem na rękach, a potem posadził na miejsce, na którym przed chwilą siedział.
- Bardzo dobrze – pochwalił zwierzątko, uśmiechając się lekko. Musiał przyznać, że podobało mu się, gdy Nazir delikatnie, jeździł po jego skórze. Trochę go to łaskotało, ale było naprawdę przyjemne. Podszedł do wanny, chociaż wanna to nie było właściwe określenie. Wbudowana była w podłogę i miała co najmniej 500 centymetrów długości i szerokości oraz ze 100 centymetrów głębokości, a od wewnątrz po całej długości jednej ze ścian były schody. Rozkręcił wodę w kranie i zaczął się rozbierać.
Ubrania nadawały się do wyrzucenia, nie dość, że brudne od Nazira bóg wie czym, to jeszcze w wielu miejscach porwane przez pazury. Nagi wszedł do wody i rozsiadł się na schodkach. Zamknął oczy i zaczął rozmyślać o swojej nowej zabaweczce. Czy dobrze postąpił kupując dzikie stworzenie? dlaczego gniew, mu tak szybko minął gdy go zobaczył? albo czemu wziął go na kolana, mimo tego, że był cały brudny? Miał mętlik w głowie, nie znał odpowiedzi na żadne z pytań ale wiedział jedno, kara i tak go nie ominie.
***
Siedział skulony na krzesełku, ignorowany przez swojego właściciela. Gdyby nie był tak spięty przez cały ten czas, pewnie by mu się nudziło. Jednak on cały czas siedział napięty i zestresowany, ponieważ chciał go o coś spytać. W głowie układał różne reakcje swojego pana, jedne lepsze, drugie gorsze. Veren wyszedł z wanny i zaczął wycierać ręcznikiem, gdy skończył owinął się nim wokół pasa i podszedł do umywalki .
- Mm-m-mogę się tu w-wykąpać- spytał nie pewnie, a Veren słysząc to odwrócił się i  spojrzał na swoje zwierzątko. Poczuł jak się w nim wzbiera gniew, zacisnął dłonie i z pozoru spokojnie zapytał
–Teraz chcesz się kąpać? Dopiero co się przed tym tak broniłeś – powiedział ostrzej niż zamierzał, kotołak skulił się tylko.
- Prze-przepraszam- szepnął cichutko i poczuł jak wzbierają mu się łzy w oczach.
- Rozbieraj się- rzucił polecenie- już!- dodał, widząc , że kotołak nie reaguje. Nazir lekko pokiwał głową i zszedł powoli z krzesełka. Czuł się skrępowany obecnością pana, jednak bał się cokolwiek powiedzieć, aby nie zdenerwować go jeszcze bardziej.  Z ulgą obserwował jak ten wychodzi z pomieszczenia. Szybko się rozebrał i wszedł do wody, z przyjemnością stwierdził, że była cieplutka, nie taka jak w rzekach czy jeziorach- zimna. Była też czystsza i ładnie pachniała. Przeszkadzało, mu tylko, że jest tak twardo, w rzekach i jeziorach był piasek, który był o wiele przyjemniejszy od tych płytek. Przypominało mu to trochę takie mini jeziorko, lub coś podobnego do  oczka wodnego. Usłyszał, że drzwi się otwierają, odwrócił się i spojrzał na swojego właściciela.
- W tym będziesz spał – powiedział, kładąc ubrania na krzesełku – chociaż w sumie Ci się nie przydadzą- stwierdził ze złośliwym uśmieszkiem, jednak widząc zdezorientowaną minę kotołaka dodał – jak skończysz masz przyjść do łóżka, rozumiemy się?- w odpowiedzi uzyskał kiwnięcie głową. Po czym wyszedł zostawiając Nazira samego.
Koło wanny leżały różne flakoniki, nigdy takich nie widział, więc bardzo go zainteresowały. Wziął jeden i odkręcił korek i poczuł zapach kokosowy. Zafascynowany zakręcił go i sięgnął po następny. Sprawdził tak wszystkie i próbował określić, który mu się najbardziej podoba, miały przeróżne zapachy: lawendowy, różany, pomarańczowy, fiołkowy, awokado… jeden lepszy od drugiego.
Zastanawiając się nad wyborem, zanurzył się mocząc włosy. Wynurzył się i spojrzał na półkę obok wanny, na której stały olejki, były też tu inne rzeczy, jednak nie bardzo wiedział do czego służą, więc metodą otwórz i zobacz postanowił sprawdzić co to jest. Jednak po otworzeniu wszystkiego siedział tylko zdezorientowany, nie wiedząc co to jest i do czego służy. Drzwi do łazienki i się otworzyły i  weszła jedna ze służących.
- Pan mnie przysłał, abym pomogła ci w kąpieli – powiedziała z przyjaznym uśmiechem do niego, pamiętając scenę sprzed kilku godzin – pomóc ci umyć włosy? – zapytała, a widząc go zdezorientowanego, podeszła bliżej, wzięła jedną z buteleczek i nalała sobie na rękę. Każdy jej ruch był dokładnie obserwowany przez Nazira, który był ciekaw, jak to działa.
- Teraz zamknij oczy, żeby ci piana do nich nie wpadła
-piana?- spytał coraz bardziej oszołomiony
-tak piana, więc zamknij oczka- powiedziała po czym zaczęła myć mu głowę, gdy spłukała mu włosy, wzięła kolejną buteleczkę- ta służy do mycia ciała – powiedziała pokazując mu ją – chcesz się umyć sam czy mam ci pomóc? – spytała przyjaźnie
-sam się umyję – wziął od niej buteleczkę i powtarzając jej ruchy wylał troszkę na rękę- nie patrz- odwróciła się czekając, aż się umyje. Ku jego niezadowoleniu nie widział piany, a był ciekawy jak wygląda. Gdy skończył, zanurzył się po szyje w wodzie i stwierdził, że woda nie jest już tak przyjemnie ciepła.
-chciałbym użyć jednego z tych pachnideł- gdy służąca się odwróciła w jego stronę, wskazał na flakoniki na półce.
-chodzi ci o olejki, jaki zapach byś chciał? Mamy..
- chce fiołkowy – przerwał jej- tylko nie wiem jak się tego używa- uśmiechnęła się do niego, biorąc w rękę odpowiedni flakonik.
-jak wyjdziesz z wody i się wytrzesz, nalej trochę na rękę i wcieraj w ciało, jeśli chcesz mogę ci pomóc – wizja jej pomocy była kusząca, nigdy nie używał olejków i nie był pewny czy zrobi to dobrze, jednak nie chciał, żeby go dotykała po całym ciele
- sam to zrobię
-dobrze, więc tam masz ręcznik, a tam ubrania, potrzebujesz jeszcze czegoś?
-to chyba wszystko

-dobrze- powiedziała i wyszła. Gdy już został sam, wyszedł z wanny i zaczął wycierać się ręcznikiem. Tak jak go poinstruowała, zaczął wcierać olejek w ciało, nie do końca był pewny czy dobrze to robi, ale wydawało mu się, że jest na dobrej drodze. Gdy skończył, zaczął się ubierać przypominając sobie słowa swojego pana, niby dlaczego ubrania miałyby się nie przydać?